poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 2 ~ „Nothing happens without a reason.”

                                            Rozdział 2 

   ~ Emma ~ 

Delikatnie podwinęłam bluzkę odsłaniając blizny. Te po pobiciach i te po żyletce... Nagle do łazienki weszła lekarka, która opiekowała się moją mama. Szybko poprawiłam bluzkę i schowałam moje "zbawienie'' do kieszonki od spodni.

  - Dzień dobry !

  Ta... bardzo dobry...


  - Dzień dobry. Czy moja mama...


Nie dokończyłam zdania. Głos mi się załamał. Nie potrafiłam wymówić tego wyrazu... 


   - Nie, ale jest znacznie gorzej. Przenieśliśmy ją na inny oddział. Możliwe, że nie przeżyje nocy... Przykro mi.


   - A... mogę ją odwiedzić ? 

   -  Oczywiście, sala numer 12.

   - Dobrze, dziękuję. Dowiedzenia !

   
Wybiegłam z pomieszczenia szukając sali w której znajduję się moja rodzicielka. Już nie płakałam. Potrafię świetnie ukrywać uczucia. W Polsce przez 4 lata chodziłam z Kate na zajęcia teatralne. Wiele razy występowałam. We Francji jakoś zabrakło mi pewności siebie. Zamknęłam się w sobie...  

   - W końcu !


 Krzyknęłam sama do siebie. I do tego po Polsku. Teraz już naprawdę wszyscy na korytarzu patrzą na mnie jak na idiotkę. Trudno... Przez dwa lata nie mówiłam po Polsku, więc nie spodziewałam się, że pamiętam jeszcze mój ojczysty język. Sala numer 12. Nie możesz płakać. Musisz pokazać, że jesteś silna, że poradzisz sobie po śmierci mamy. Przecież jak ona zobaczy jak płacze to do końca się załamie. Łapię za klamkę i biorę głęboki wdech... Dasz radę. MUSISZ... Pociągałam delikatnie za nią i weszłam do sali. Ujrzałam uśmiechniętą brunetkę. Jak ona może uśmiechać się w takiej sytuacji ?! 


   - Cześć mamo !


   - Cześć słoneczko ! Co tak późno ? Stało się coś ?


 Co ja mam niby zrobić ? Okłamać umierającą mamę... czy bić jej gwóźdź do trumny ? Lubię szczerych ludzi i sama staram się taka być. No właśnie, staram się. Niestety, ale nie mam wyjścia...


   - Nie... Po prostu zapomniałam torebki ze szkoły.


   - Ah... czego innego mogłam się po Tobie spodziewać ? Teraz musimy porozmawiać na inny temat...


  - Ale jaki ?


   - Jesteś strasznie nie cierpliwa, masz to po tacie...


 Z jej bladej twarzy zniknął uśmiech. Wiem ile musiał ją kosztować... Zdziwiło mnie tylko jedno. Dlaczego wspomniała o moim ojcu ? Nigdy o nim nie rozmawiałyśmy. On dla nas nie istniał. Chociaż wiedziałam jakim jest draniem i tak zawsze za nim tęskniłam. Właściwie nigdy go nie znałam, ale zawsze brakowało mi taty. Pomału łączyłam fakty... No tak teraz pewnie zamieszkam u niego. Jedyne co o nim wiem to to, że ma na imię Michael. Postanowiłam przerwać ciszę..


   - Teraz zamieszkam u taty ?

   - Nie. On zniszczył życie nie tylko nam, ale i jego żonie. Kiedy się ze mną umawiał był już po ślubie. Oczywiście nie wiedziałam o tym. Zostawił mnie kiedy byłam w ciąży. Oprócz Ciebie ma syna i...

   - To ja mam brata ?! 

   - Tak, brata i siostrę. Kiedy ich mama dowiedziała się o zdradzie wzięła rozwód z Twoim ojcem...

   - Skąd to wiesz ?!

   - Okazała się być naprawdę niezwykle miłą i serdeczną kobietą. Odszukałam mnie i chciała wszystko wyjaśnić. Prawda jest taka, że zranił tak samo ją jak i mnie. Nie miała do mnie żalu. Zaproponowała mi pomoc finansową. Oczywiście odmówiłam. Zaprzyjaźniliśmy się. Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora pocieszała mnie i wspierała. Raz wyżaliłam się jej, że boję się o Ciebie. Nie wiedziałam co się z Tobą stanie jak mnie zabraknie. Na szczęście wpadła na pomysł, żebyś zamieszkała u nich.

  Nastała cisza. Wszystko docierało do mnie powoli... Przecież ja ich nie znam ! Poza tym jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ta kobieta od tak zaprzyjaźniła się z moją mamą... Może oni chcą się na mnie zemścić ?! Albo coś gorszego... 

   - Masz. - mama podała mi niewielką kopertę - W środku jest adres. Do 18 roku życia ona jest twoją prawną opiekunką. Później możesz tam zostać, lub wyprowadzić się...  Wybór zależy od ciebie.

   - Wyprowadzę się.

   - Przecież jeszcze nawet tam nie byłaś. No cóż zrobisz jak uważasz.... Zapomniałabym !  

 Kobieta wyjęła z  szafki nocnej obok bilet. NA SAMOLOT !? Dobrze wie jak bardzo boję się latać samolotami. Droga do Francji zajęła nam jakieś 20 godzin. Tak jechaliśmy autobusami...

   - Mamo, czy to jest bilet na samolot ? Na prawdę nie mogę jechać jakimś autobusem ?

   - Chcesz jechać do Anglii autobusem ?

   - Do Angli ?! Są promy...

  - Ale musisz wyjechać już jutro. Przykro mi. Poradzisz sobie... Dosiądziesz się do kogoś, jak dolecisz zamówisz taksówkę na adres, który jest w kopercie. Angielski znasz lepiej od Francuskiego, więc sądzę, że większych problemów nie będziesz miała.

   - Trudno... To znaczy, że szkołę też zmieniam ? 

   - Tak. 

 To chyba jedyna wiadomość, która w jakimś stopniu ucieszyła mnie. Może tam wszystko będzie inaczej ? No właśnie może...

   - Wiesz, że już 18.30 ? Już kończą się odwiedziny. Jeśli jutro wyjeżdżam to znaczy, że już się nie zobaczymy... 

  - Pamiętaj, miłość sięga poza grób...

 Na te słowa oczy mi się zaszkliły. Brunetka rozłożyła ręce. Wstałam z zamiarem przytulenia jej. Jednak uniemożliwiła mi to jakaś starsza pielęgniarka, która weszła do pomieszczenia...

   - Co ty tu dziecko robisz ?! Odwiedziny skończyły się kilka minut temu. Proszę natychmiast opuścić salę !

  - Dobrze, tylko... 

  - Nie rozumiesz ? Mam zawołać ochronę ?! 

 Gdyby nie to, że mama dobrze mnie wychowała to powiedziałabym co o niej myślę. Z nią i tak nie wygram, więc posłusznie wyszłam. Mam nadzieje, że będzie miała mnie na sumieniu do końca życia. Skierowałam się w stronę przystanku. Zobaczyłam autobus. Cholera nie zdążę ! Zaczęłam biec stronę odjeżdżającego pojazdu. Oczywiście nie zdążyłam. Szczęście...
 Założyłam słuchawki i poszłam przed siebie. Tak, przez mieszkam tu dwa lat i nadal nie wiem w której części Paryża jestem... 

                                                       * W domu*   

 Znalazłam klucze w torebce i otworzyłam nimi mieszkanie. Od razu weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Założyłam piżamę i zmyłam makijaż. 
 

 Jeszcze tylko rozczesać włosy i jestem gotowa do spania. Zapomniałam...  prawie nie śpię. Od wyjazdu nie mogę zasnąć. Po prostu stałam się jakoś bardziej strachliwa. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie zieloną herbatę. Zaczęłam zastanawiać się nad sensem mojego życia... właściwie  to nad jego brakiem. Z przyjaciółką nie mam kontaktu. Moja mam może już nie żyje... No tak mam jeszcze idoli i jedno marzenie. Jedyną rzecz, która trzyma mnie przy życiu. Nadzieję... nadzieję, że spotkam kiedyś Leo i Charliego. Podziękuję im za wszystko i przytulę. Niby nic takiego, ale i tak to jest nie realne. Oni nawet niewiedzą o moim istnieniu. Są gwiazdami i mają dużo fanek na całym świecie, spełniają marzenia. A ja ? A ja jestem nikim... 
 01.00 Pójdę lepiej położyć się, chociaż i tak raczej nie zasnę. Posłucham chwilę muzyki. Pierwszy raz odruchowo zamiast włączyć albo Hopeful, albo Stay Strong włączyłam Just Remember. W sumie bardziej pasuję do mojej sytuacji. Wszystkie ich piosenki są takie prawdziwe...
 Postanowiłam spakować się. Wyjęłam z szafy dużą miętową walizkę. Nie wiem jak mi się to udało, ale wszystkie rzeczy idealnie mi się do niej zmieściły. Właściwie dużo tego nie było. 02.15. Położyłam się i jakimś cudem zasnęłam...

                                                                   *Rano* 

 Obudziłam się o 05.00. Poszłam do toalety i wykąpałam się dokładnie. Cały czas podśpiewywałam Keep Smiling. Może to początek nowego, lepszego życia ? Wyjrzałam za okno. Burza... Mojego optymizmu nic dzisiaj nie popsuję, nie ma mowy ! Ubrałam się, przeczesałam włosy i zrobiłam leciutki makijaż.

 

 Weszłam do kuchni i wzięłam z lodówki jogurt. (oczywiście sojowy) Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść moje ''śniadanie''. 06.00. Trzeba już pomału zbierać się na lotnisko. Ostatni raz rozejrzałam się po moim pokoju. Na łóżku zauważyłam małą książkę. Jak mogłam zapomnieć o pamiętniku ?! Wrzuciłam szybko go do walizki i wyszłam z domu. Tyle wspomnień... dobrych... i złych. Właściwie więcej złych... Nie mam co się martwić. Gorzej już raczej być nie może. Nawet jeśli w Anglii będzie mi złe, nie będzie gorzej niż tu. Na pewno... 
 Na lotnisko poszłam pieszo, znajduję się bowiem pod firmą w której pracowałam moja mama. Droga zajęłam mi pół godziny. Lot mam o 8.00, więc poszłam do kawiarni.
  
                                                            *W samolocie* 


 Założyłam słuchawki i włączyłam Stay Strong. Okej godzinka i pół, jesteśmy na miejscu... Zajęłam miejsce na końcu samolotu przy oknie. Maszyna ruszyłam, a ja mocno zacisnęłam dłonie.   Zaczęłam żałować, że usiadłam na końcu... Wcześniej o tym nie pomyślałam. Poczułam jak samolot delikatnie wzbija się ku górze. Uf... już po wszystkim. Zamknęłam oczy i odwróciłam twarz w stronę okna. Usłyszałam : 

                                                         No more pain, 
                                                        No more tears, 
                                         There's no need to cry no more,
                                           There' s nothing left to fear.  

( W tłumaczeniu ) 
  
   Nigdy więcej bólu,
  Nigdy więcej łez,
 Nie trzeba już więcej płakać, 
Nie ma czego się bać. 


 Otworzyłam oczy i spojrzałam w okno. Nie ma czego się bać. Choć brzmi to banalnie, ale cały sądziłam, że samolot spadnie.  Włączyłam Shining Star i z niecierpliwością patrzyłam na zegarek...

                                                             * W Anglii * 

 Podróż minęłam mi w miarę szybko. Zdecydowanie najgorsze było lądowanie... Odebrałam swój bagaż i udałam się w stronę stojącej przy ulicy taksówki. 

   - Dzień dobry ! Ma pan chwilkę ? 

  - Dzień dobry, oczywiście ! Zapraszam !
  
 Ku mojemu zdziwieniu, taksówkarz był bardzo miły i nawet otworzył mi drzwi. Nie wspominając o tym, że nie patrzył na mnie jak na jakieś dziwadło i nie zwracał uwagi na mój ledwo wyczuwalny (ale jednak) Polsko-Francuzki akcent. Teraz, aby tylko wszyscy tacy byli. Wytrzymam jakoś te 3 lata do osiemnastki i wyjadę. 

   - Ma panienka adres ?

   - Tak - podałam mężczyźnie kartkę, którą chwilę wcześniej wyjęłam z koperty. 

   - Chwilką bym tego nie nazwał... To ładne 2 godziny drogi... Trudno, ruszamy ! Zapnij pasy !   

 Posłusznie zapięłam pasy, a pojazd ruszył. Włączyłam Hopeful i przysnęłam...

                                                           *  2 godziny później * 
   
 - Wstajemy ! Jesteśmy na miejscu ! 

 Szybko wstałam i zapłaciłam za kurs.

   - Do widzenia !    

   - Do widzenia !

 Wyszyłam z auta, i rozejrzałam się dookoła. Mam nadzieję, że zawiózł mnie pod dobry adres.
Odwróciłam się i stanęłam jak wryta. Zobaczyłam duży, piękny dom z ogromnym zadbanym ogrodem. Podeszłam do furtki i delikatnie pociągnęłam za klamkę. Okazało się, że brama była otwarta. Szłam chodnikiem ciągnąć za sobą ciężka walizkę. Cicho zapukałam w drzwi. 

   - Dzień dobry kochanie ! Jak podróż ?

 Wszystkie moje wątpliwości, co do Anglików zostały natychmiast rozwiane...

   - Dzień dobry ! Nie najlepiej. Trochę boje się latać samolotami, ale już jest dobrze.

   - Oj biedactwo... Chodź do środka.

 Pomału weszłam do przedpokoju. Chociaż był sporych rozmiarów, był także bardzo przytulny.

 - Walizkę na razie zostaw tutaj. 

 Kobieta poszła przed siebie. Zrozumiałam, że mam iść za nią. Teraz zaczęłam się naprawdę bardzo stresować. Przecież pierwsze wrażanie jest najważniejsze. Byłam w progu salonu, kiedy spuściłam w dół.  Podniosłam ją do góry i uśmiechnęłam się. Nie wierzyłam własnym oczom... Mój pech mnie puścił ? 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Hej !
 Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale czeka na mnie mega trudny tydzień. Dwie prace klasowe i kilka kartkówek. Jednym słowem MASAKRA. 
 Mam nadzieję, że lubicie zwroty akcji. ( Ja bardzo :D) Będzie ich naprawdę dużo, więc radzę przyzwyczaić się xD Pracę nad rozdziałem dodatkowo utrudniał mi nasz kochany Leoś.              
( Myślę, że wszyscy widzieli co wyprawiał na snapie xD) Także wszelkie zażalenia kierujcie do niego i moich nauczycieli :) Piszę to i dalej płaczę ze śmiechu xD  Kiedy next ? Nie wiem. Następny tydzień POWINIEN być luźniejszy. Teraz idę uczyć się słówek z calutkiego rozdziału z angielskiego. (nawet nie wiem o czym był, ale nie ważne xD) 

 P.S. Nie bijcie za końcówkę : ) Też was kocham xD


           

poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział 1 ~ „If you are going through hell, keep going.”

                                         Rozdział 1 

   ~ Emma ~

  Trzeba wstać i ogarnąć się. Wzięłam prysznic i ubrałam się.  
 .


    Zrobiłam delikatny makijaż. Jestem weganką, więc mam idealnie czystą cerę i jestem bardzo chuda i wysportowana. Same plusy, a dodatkowo ratuję życie kilku świnką. Po nałożeniu malinowej pomadki rozczesałam włosy. Mam naturalnie kręcone i na szczęście nie muszę się bardzo męczyć z układaniem ich. 
 

 Weszłam do kuchni. Hm.. 07.30 no nieźle. Nie wiedziałam, że potrafię umyć się, przebrać, uczesać i umalować w 30 min. Zrobiłam sobie sałatkę i włączyłam Bars and Melody - Hopeful. Tradycyjnie zaczęłam śpiewać razem Charliem. Muszę przyznać, że mój głos jest bardzo podobny do jego...
  Po przesłuchaniu wszystkich piosenek poszłam do mojego pokoju spakować się. Wróciłam z torebką w ręku i ruszyłam w stronę szkoły. Po drodze rozmyślałam o Polsce. Tam wszystko było inne niż tutaj. Ludzie byli mili i życzliwi. Mówili ''Dzień dobry !'' nawet obcokrajowcom. Ja mieszkam tu już dwa lata, a Francuzi patrzą się na mnie jakbym przyleciała z innej planety. Jak przyjechałam umiałam już nawet język, musiałam tylko wyrobić akcent.
  Pod budynek doszłam w jakieś 25 minut. Nie chcę tam iść... ale muszę. Stay Strong, dasz radę ! Weszłam na salę gimnastyczną i zajęłam miejsce z tyłu, mając nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy. Jeszcze 2 minuty do apelu... 

                                                      *Dwie godziny później* 


  W końcu wakacje ! Jeszcze tylko jak najszybciej wybiec ze szkoły bocznym wyjściem i obędzie się bez siniaków. Biegłam przez korytarz, jeszcze parę metrów i drzwi... 
Niestety, nie tym razem... Poczułam mocne szarpnięcie za ramię.
   
   - Tom, Luke ! Chodźcie szybko ! Paczcie kogo mam !

Odwróciłam się i ujrzałam Eve dziewczynę Luka. Popchnęłam ją lekko i zaczęłam uciekać. Na moje nieszczęście wpadłam prosto na Toma. Lepiej wpakować się nie mogłam... 
  
   - Gdzie tak uciekasz ?!

   - Przed nami i tak nie uciekniesz... 

Właściwe to mają racje. Nie wiem jak oni to robią. Uciekam od jednego, a trafiam na drugiego... Eh moje szczęście ... 

   - To jak, masz pieniądze ?!

 Moja mama od paru miesięcy nie pracuję. Chociaż było jej naprawdę ciężko nie podawała się. Nawet ja zaczęłam sprzedawać moje szkice i obrazy w internecie. Były z tego grosze. Szef mamy wiedział, że jest chora i potrzebuje na leki, ale i tak wyrzucił ją. To dla tej pracy przeprowadziliśmy się do Francji.  W myśli szukałam w torebce pieniędzy. Przypomniało mi się o drobnych na autobus do szpitala, ale nie mogłam ich im oddać. Paryż to ogromne miasto, a ja pamiętam tylko przystanek z którego autobus kursuje pod park obok szpitala. Bez pieniędzy na bilet nie zobaczę mamy. Jeśli jeszcze żyje... 

   - Nie mam nic. Odwalcie się ode mnie !

 Nie wiem skąd znalazłam tyle odwagi, ale sprzeciwiłam im się. Pierwszy raz w życiu. I pewnie ostatni... Na reakcję moich prześladowców nie musiałam długo czekać. Luke zaciągną mnie za szkołę. Na horyzoncie ujrzałam las. Teraz na pewno nikt mi nie pomoże. Właściwie zawsze tak jest. Zawsze ludzie przechodzą obojętnie. Przecież to tylko kilka dzieciaków bawią się. Nic jej nie zrobią. Wystarczy trochę współczucia, ludzkich odruchów. Ile kosztuję zwykłe ''Zostawcie ją ! Nic ci nie zrobili ?''?! Nic, dla zwykłych ludzi nic, ale dla mnie wiele. Ja nie potrafiłabym nie zareagować. Poczułam mocne kopnięcie w brzuch. Zawsze tu zadają najwięcej ciosów. Dobrze wiedzą, że tu najbardziej boli. Moja skóra tam zrobiła się tak delikatna, że siniaki goją się bardzo długo. Ile ? Nie wiem. Przez te dwa lata zdążyłam zapomnieć jak wygląda mój brzuch bez nich. Jeszcze jedno kopnięcie... kolejne... i kolejne. Po 15 minutach straciłam równowagę i przewróciłam się na górę kamieni. Śmiechy nasiliły się, a obraz rozmazał się. Przymrużyłam oczy wyostrzając obraz. Zobaczyłam brunetkę chowającą moje pieniądze. Nigdzie nie widziałam chłopaków. Usłyszałam dźwięk odblokowywania telefonu. Spojrzałam w tamtą stronę. Ujrzałam dwie sylwetki. Zgaduję, że byli to Luke i Tom. Nie myliłam się... Jeden z nich trzymał w ręku mój telefon...

   - Co to za dwa pedały na tapecie ? Hahahaha ! 

   - Pokaż ! 

 Dopiero teraz rozpłakałam się. Mogli mnie przezywać, okradać, a nawet bić... Ale nie ich ! 
     - Od-oddaj...

To jedyne co udało mi się wymówić. Nie sądzę, żeby grzecznie oddali mi telefon. Właściwie nie był drogi, więc nie opłaca się im go sprzedawać. Zabrali mi go raczej po to aby bardziej mnie skompromitować.    

   - E... nie pójdzie nawet za 50 euro. Zabierz go sobie.

 Nie oddał mi go. Po prostu nim rzucił. Pomału podniosłam telefon i torebkę. Już miałam uciec, ale zatrzymał mnie Tom.

  - Ej ! jeszcze nie skończyłem z tobą ! Pozwolił ci ktoś iść ?!

 I tak nie uciekłabym. Wszystko tak mocno mnie boli, że ledwo co mogę oddychać, a co dopiero biec. Jeden cios... kolejny... i jeszcze jeden. Wtedy zemdlałam. Nie należę do osób odpornych na ból.  
  Usłyszałam cichy głos. " Wszystko dobrze księżniczko ?" i jeszcze jeden. Piękny i melodyjny...
 '' Jesteśmy przy Tobie ''. Mimo bólu uśmiechnęłam się. Otworzyłam oczy i ujrzałam kałużę krwi. Byłam sama. Musiałam bardzo mocno uderzyć się w głowę... Moje ubrania były całe czerwone. Na pieniędzy na bilet i tak nie mam., więc muszę wrócić do domu. Wstałam i poszłam bocznymi uliczkami do miejsca mojego zamieszkania. Droga zajęła mi trochę ponad godzinę. Po otworzeniu drzwi od razu poszłam do łazienki przebrać się.   



 Na szczęście na nogach i rękach nie miałam siniaków. Szybko przepakowałam się i ruszyłam w stronę przystanku. Na autobus czekałam tylko 4 minuty. Po zajęciu miejsca założyłam słuchawki i włączyłam Bars and Melody - Stay Strong. Zawsze ich piosenki pomagały mi. Przez pierwsze dwa miesiące od przeprowadzki utrzymywałam jeszcze kontakt z Kate (moją przyjaciółką). To ona wysłała mi ich występ w Mam Talent. Wtedy nie radziłam sobie. Dowiedziałam się o chorobie mamy i zaczęli mnie prześladować. Miałam dość życia i chciałam się zabić. Kate zdążyła w ostatniej chwili... 
 Pojazd dojechał pod park. Natychmiast wybiegłam ze autobusu i skierowałam się w stronę szpitala. Odnalezienie sali w której leżała moja mama nie zajęło mi dużo czasu. Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam puste łóżko. Nawet nie zdążyłam się z nią pożegnać... Łzy spływały mi po policzkach. Pobiegłam do toalety. Poczułam mocny ból w klatce piersiowej. Co ja robię ?! Przecież nie powinnam biegać ! Wyciągnęłam z torebki mały ostry przedmiot. Delikatnie podwinęłam bluzkę odsłaniając blizny. Te po pobiciach i te po żyletce... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejo ! 
Od razu przepraszam za błędy i za taki smutny rozdział :) Krótki, bo chciałam go jak najszybciej wstawić (i zrobić jakąś ciekawszą końcówkę xD). Pozdrawiam Misie :* Next wstawię do niedzieli <3       


                
    




sobota, 13 lutego 2016

Prolog

                                      Prolog 

     ~ Emma ~

  Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. 06.00. Dzisiaj nareszcie jest zakończenie roku ! Czekają na mnie dwa długie miesiące odpoczynku... od szkoły... od problemów i od... prześladowców. Tak... od prześladowców...
  Jestem Polką jednak 2 lata temu przeprowadziłam się z mamą do Francji. Mam tylko ją... no i idoli oczywiście, Od dwóch lat jestem Bambino. Gdyby nie oni pewnie nie było by mnie tu... Jednak mój wrodzony pech nigdy mnie nie opuszcza. Moja mama jest chora na raka. Wczoraj poczuła się gorzej i zawieźli ją do szpitala. Boję się... Boję się, że to już koniec. Nie mam żadnej rodziny. Nawet znajomych. Mam tylko jedną przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra. Niestety, po moim wyjeździe kontakt się urwał...
  Moje przemyślenia przerwał budzik. Już 07.00 ?! Boże jak ten czas szybko leci... Na szczęście apel zaczyna się o 09.00. Trzeba wstać i ogarnąć się ...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć wszystkim !

 Jest to moje pierwsze ff, więc proszę o wyrozumiałość. Szczególnie, że najlepsza z j. polskiego nie jestem xD Rozdziały będą się pojawiać minimum raz w tygodniu. Hm... a może i codziennie zależy od nauki :D. Pozdrawiam i do następnego :*