Rozdział 2
~ Emma ~
Delikatnie podwinęłam bluzkę odsłaniając blizny. Te po pobiciach i te po żyletce... Nagle do łazienki weszła lekarka, która opiekowała się moją mama. Szybko poprawiłam bluzkę i schowałam moje "zbawienie'' do kieszonki od spodni.- Dzień dobry !
Ta... bardzo dobry...
- Dzień dobry. Czy moja mama...
Nie dokończyłam zdania. Głos mi się załamał. Nie potrafiłam wymówić tego wyrazu...
- Nie, ale jest znacznie gorzej. Przenieśliśmy ją na inny oddział. Możliwe, że nie przeżyje nocy... Przykro mi.
- A... mogę ją odwiedzić ?
- Oczywiście, sala numer 12.
- Dobrze, dziękuję. Dowiedzenia !
Wybiegłam z pomieszczenia szukając sali w której znajduję się moja rodzicielka. Już nie płakałam. Potrafię świetnie ukrywać uczucia. W Polsce przez 4 lata chodziłam z Kate na zajęcia teatralne. Wiele razy występowałam. We Francji jakoś zabrakło mi pewności siebie. Zamknęłam się w sobie...
- W końcu !
Krzyknęłam sama do siebie. I do tego po Polsku. Teraz już naprawdę wszyscy na korytarzu patrzą na mnie jak na idiotkę. Trudno... Przez dwa lata nie mówiłam po Polsku, więc nie spodziewałam się, że pamiętam jeszcze mój ojczysty język. Sala numer 12. Nie możesz płakać. Musisz pokazać, że jesteś silna, że poradzisz sobie po śmierci mamy. Przecież jak ona zobaczy jak płacze to do końca się załamie. Łapię za klamkę i biorę głęboki wdech... Dasz radę. MUSISZ... Pociągałam delikatnie za nią i weszłam do sali. Ujrzałam uśmiechniętą brunetkę. Jak ona może uśmiechać się w takiej sytuacji ?!
- Cześć mamo !
- Cześć słoneczko ! Co tak późno ? Stało się coś ?
Co ja mam niby zrobić ? Okłamać umierającą mamę... czy bić jej gwóźdź do trumny ? Lubię szczerych ludzi i sama staram się taka być. No właśnie, staram się. Niestety, ale nie mam wyjścia...
- Nie... Po prostu zapomniałam torebki ze szkoły.
- Ah... czego innego mogłam się po Tobie spodziewać ? Teraz musimy porozmawiać na inny temat...
- Ale jaki ?
- Jesteś strasznie nie cierpliwa, masz to po tacie...
Z jej bladej twarzy zniknął uśmiech. Wiem ile musiał ją kosztować... Zdziwiło mnie tylko jedno. Dlaczego wspomniała o moim ojcu ? Nigdy o nim nie rozmawiałyśmy. On dla nas nie istniał. Chociaż wiedziałam jakim jest draniem i tak zawsze za nim tęskniłam. Właściwie nigdy go nie znałam, ale zawsze brakowało mi taty. Pomału łączyłam fakty... No tak teraz pewnie zamieszkam u niego. Jedyne co o nim wiem to to, że ma na imię Michael. Postanowiłam przerwać ciszę..
- Teraz zamieszkam u taty ?
- Nie. On zniszczył życie nie tylko nam, ale i jego żonie. Kiedy się ze mną umawiał był już po ślubie. Oczywiście nie wiedziałam o tym. Zostawił mnie kiedy byłam w ciąży. Oprócz Ciebie ma syna i...
- To ja mam brata ?!
- Tak, brata i siostrę. Kiedy ich mama dowiedziała się o zdradzie wzięła rozwód z Twoim ojcem...
- Skąd to wiesz ?!
- Okazała się być naprawdę niezwykle miłą i serdeczną kobietą. Odszukałam mnie i chciała wszystko wyjaśnić. Prawda jest taka, że zranił tak samo ją jak i mnie. Nie miała do mnie żalu. Zaproponowała mi pomoc finansową. Oczywiście odmówiłam. Zaprzyjaźniliśmy się. Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora pocieszała mnie i wspierała. Raz wyżaliłam się jej, że boję się o Ciebie. Nie wiedziałam co się z Tobą stanie jak mnie zabraknie. Na szczęście wpadła na pomysł, żebyś zamieszkała u nich.
Nastała cisza. Wszystko docierało do mnie powoli... Przecież ja ich nie znam ! Poza tym jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ta kobieta od tak zaprzyjaźniła się z moją mamą... Może oni chcą się na mnie zemścić ?! Albo coś gorszego...
- Masz. - mama podała mi niewielką kopertę - W środku jest adres. Do 18 roku życia ona jest twoją prawną opiekunką. Później możesz tam zostać, lub wyprowadzić się... Wybór zależy od ciebie.
- Wyprowadzę się.
- Przecież jeszcze nawet tam nie byłaś. No cóż zrobisz jak uważasz.... Zapomniałabym !
Kobieta wyjęła z szafki nocnej obok bilet. NA SAMOLOT !? Dobrze wie jak bardzo boję się latać samolotami. Droga do Francji zajęła nam jakieś 20 godzin. Tak jechaliśmy autobusami...
- Mamo, czy to jest bilet na samolot ? Na prawdę nie mogę jechać jakimś autobusem ?
- Chcesz jechać do Anglii autobusem ?
- Do Angli ?! Są promy...
- Ale musisz wyjechać już jutro. Przykro mi. Poradzisz sobie... Dosiądziesz się do kogoś, jak dolecisz zamówisz taksówkę na adres, który jest w kopercie. Angielski znasz lepiej od Francuskiego, więc sądzę, że większych problemów nie będziesz miała.
- Trudno... To znaczy, że szkołę też zmieniam ?
- Tak.
To chyba jedyna wiadomość, która w jakimś stopniu ucieszyła mnie. Może tam wszystko będzie inaczej ? No właśnie może...
- Wiesz, że już 18.30 ? Już kończą się odwiedziny. Jeśli jutro wyjeżdżam to znaczy, że już się nie zobaczymy...
- Pamiętaj, miłość sięga poza grób...
Na te słowa oczy mi się zaszkliły. Brunetka rozłożyła ręce. Wstałam z zamiarem przytulenia jej. Jednak uniemożliwiła mi to jakaś starsza pielęgniarka, która weszła do pomieszczenia...
- Co ty tu dziecko robisz ?! Odwiedziny skończyły się kilka minut temu. Proszę natychmiast opuścić salę !
- Dobrze, tylko...
- Nie rozumiesz ? Mam zawołać ochronę ?!
Gdyby nie to, że mama dobrze mnie wychowała to powiedziałabym co o niej myślę. Z nią i tak nie wygram, więc posłusznie wyszłam. Mam nadzieje, że będzie miała mnie na sumieniu do końca życia. Skierowałam się w stronę przystanku. Zobaczyłam autobus. Cholera nie zdążę ! Zaczęłam biec stronę odjeżdżającego pojazdu. Oczywiście nie zdążyłam. Szczęście...
Założyłam słuchawki i poszłam przed siebie. Tak, przez mieszkam tu dwa lat i nadal nie wiem w której części Paryża jestem...
* W domu*
Znalazłam klucze w torebce i otworzyłam nimi mieszkanie. Od razu weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Założyłam piżamę i zmyłam makijaż.
Jeszcze tylko rozczesać włosy i jestem gotowa do spania. Zapomniałam... prawie nie śpię. Od wyjazdu nie mogę zasnąć. Po prostu stałam się jakoś bardziej strachliwa. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie zieloną herbatę. Zaczęłam zastanawiać się nad sensem mojego życia... właściwie to nad jego brakiem. Z przyjaciółką nie mam kontaktu. Moja mam może już nie żyje... No tak mam jeszcze idoli i jedno marzenie. Jedyną rzecz, która trzyma mnie przy życiu. Nadzieję... nadzieję, że spotkam kiedyś Leo i Charliego. Podziękuję im za wszystko i przytulę. Niby nic takiego, ale i tak to jest nie realne. Oni nawet niewiedzą o moim istnieniu. Są gwiazdami i mają dużo fanek na całym świecie, spełniają marzenia. A ja ? A ja jestem nikim...
01.00 Pójdę lepiej położyć się, chociaż i tak raczej nie zasnę. Posłucham chwilę muzyki. Pierwszy raz odruchowo zamiast włączyć albo Hopeful, albo Stay Strong włączyłam Just Remember. W sumie bardziej pasuję do mojej sytuacji. Wszystkie ich piosenki są takie prawdziwe...
Postanowiłam spakować się. Wyjęłam z szafy dużą miętową walizkę. Nie wiem jak mi się to udało, ale wszystkie rzeczy idealnie mi się do niej zmieściły. Właściwie dużo tego nie było. 02.15. Położyłam się i jakimś cudem zasnęłam...
*Rano*
Obudziłam się o 05.00. Poszłam do toalety i wykąpałam się dokładnie. Cały czas podśpiewywałam Keep Smiling. Może to początek nowego, lepszego życia ? Wyjrzałam za okno. Burza... Mojego optymizmu nic dzisiaj nie popsuję, nie ma mowy ! Ubrałam się, przeczesałam włosy i zrobiłam leciutki makijaż.
Weszłam do kuchni i wzięłam z lodówki jogurt. (oczywiście sojowy) Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść moje ''śniadanie''. 06.00. Trzeba już pomału zbierać się na lotnisko. Ostatni raz rozejrzałam się po moim pokoju. Na łóżku zauważyłam małą książkę. Jak mogłam zapomnieć o pamiętniku ?! Wrzuciłam szybko go do walizki i wyszłam z domu. Tyle wspomnień... dobrych... i złych. Właściwie więcej złych... Nie mam co się martwić. Gorzej już raczej być nie może. Nawet jeśli w Anglii będzie mi złe, nie będzie gorzej niż tu. Na pewno...
Na lotnisko poszłam pieszo, znajduję się bowiem pod firmą w której pracowałam moja mama. Droga zajęłam mi pół godziny. Lot mam o 8.00, więc poszłam do kawiarni.
Założyłam słuchawki i włączyłam Stay Strong. Okej godzinka i pół, jesteśmy na miejscu... Zajęłam miejsce na końcu samolotu przy oknie. Maszyna ruszyłam, a ja mocno zacisnęłam dłonie. Zaczęłam żałować, że usiadłam na końcu... Wcześniej o tym nie pomyślałam. Poczułam jak samolot delikatnie wzbija się ku górze. Uf... już po wszystkim. Zamknęłam oczy i odwróciłam twarz w stronę okna. Usłyszałam :
No more pain,
No more tears,
There's no need to cry no more,
There' s nothing left to fear. ( W tłumaczeniu )
Nigdy więcej bólu,
Nigdy więcej łez,
Nie trzeba już więcej płakać,
Nie ma czego się bać.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w okno. Nie ma czego się bać. Choć brzmi to banalnie, ale cały sądziłam, że samolot spadnie. Włączyłam Shining Star i z niecierpliwością patrzyłam na zegarek...
* W Anglii *
Podróż minęłam mi w miarę szybko. Zdecydowanie najgorsze było lądowanie... Odebrałam swój bagaż i udałam się w stronę stojącej przy ulicy taksówki.
- Dzień dobry ! Ma pan chwilkę ?
- Dzień dobry, oczywiście ! Zapraszam !
Ku mojemu zdziwieniu, taksówkarz był bardzo miły i nawet otworzył mi drzwi. Nie wspominając o tym, że nie patrzył na mnie jak na jakieś dziwadło i nie zwracał uwagi na mój ledwo wyczuwalny (ale jednak) Polsko-Francuzki akcent. Teraz, aby tylko wszyscy tacy byli. Wytrzymam jakoś te 3 lata do osiemnastki i wyjadę.
- Ma panienka adres ?
- Tak - podałam mężczyźnie kartkę, którą chwilę wcześniej wyjęłam z koperty.
- Chwilką bym tego nie nazwał... To ładne 2 godziny drogi... Trudno, ruszamy ! Zapnij pasy !
Posłusznie zapięłam pasy, a pojazd ruszył. Włączyłam Hopeful i przysnęłam...
* 2 godziny później *
- Wstajemy ! Jesteśmy na miejscu !
Szybko wstałam i zapłaciłam za kurs.
- Do widzenia !
- Do widzenia !
Wyszyłam z auta, i rozejrzałam się dookoła. Mam nadzieję, że zawiózł mnie pod dobry adres.
Odwróciłam się i stanęłam jak wryta. Zobaczyłam duży, piękny dom z ogromnym zadbanym ogrodem. Podeszłam do furtki i delikatnie pociągnęłam za klamkę. Okazało się, że brama była otwarta. Szłam chodnikiem ciągnąć za sobą ciężka walizkę. Cicho zapukałam w drzwi.
- Dzień dobry kochanie ! Jak podróż ?
Wszystkie moje wątpliwości, co do Anglików zostały natychmiast rozwiane...
- Dzień dobry ! Nie najlepiej. Trochę boje się latać samolotami, ale już jest dobrze.
- Oj biedactwo... Chodź do środka.
Pomału weszłam do przedpokoju. Chociaż był sporych rozmiarów, był także bardzo przytulny.
- Walizkę na razie zostaw tutaj.
Kobieta poszła przed siebie. Zrozumiałam, że mam iść za nią. Teraz zaczęłam się naprawdę bardzo stresować. Przecież pierwsze wrażanie jest najważniejsze. Byłam w progu salonu, kiedy spuściłam w dół. Podniosłam ją do góry i uśmiechnęłam się. Nie wierzyłam własnym oczom... Mój pech mnie puścił ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej !
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale czeka na mnie mega trudny tydzień. Dwie prace klasowe i kilka kartkówek. Jednym słowem MASAKRA.
Mam nadzieję, że lubicie zwroty akcji. ( Ja bardzo :D) Będzie ich naprawdę dużo, więc radzę przyzwyczaić się xD Pracę nad rozdziałem dodatkowo utrudniał mi nasz kochany Leoś.
( Myślę, że wszyscy widzieli co wyprawiał na snapie xD) Także wszelkie zażalenia kierujcie do niego i moich nauczycieli :) Piszę to i dalej płaczę ze śmiechu xD Kiedy next ? Nie wiem. Następny tydzień POWINIEN być luźniejszy. Teraz idę uczyć się słówek z calutkiego rozdziału z angielskiego. (nawet nie wiem o czym był, ale nie ważne xD)
P.S. Nie bijcie za końcówkę : ) Też was kocham xD