niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 3 ~ Dreams faded...

                                          Rozdział 3

 Ten rozdział dedykuję mojej klawiaturze. Przecież wiesz, że Cię kocham i szanuję. To po cholerę się psułaś !? ;-;

   ~ Emma ~ 

 Kobieta poszła przed siebie. Zrozumiałam, że mam iść za nią. Teraz zaczęłam się naprawdę bardzo stresować. Przecież pierwsze wrażanie jest najważniejsze. Byłam w progu salonu, kiedy spuściłam w dół.  Podniosłam ją do góry i uśmiechnęłam się. Nie wierzyłam własnym oczom... Mój pech mnie puścił ?! Na kanapie siedział Charlie.TAK CHARLIE LENEHAN ! Zrobiłam niepewnie jeden krok w jego stronę. Blondyn natychmiast wstał. I wyciągnął rękę w moją stronę.
   - Cześć, jestem Charlie. 
   - Cześć, Emma. - to chyba była ostatnia rzecz jakiej się po nim spodziewałam, ale chłopak po przywitaniu się ze mną po prostu ominął mnie i poszedł na górę. Aha. Dodatkowo był jakiś dziwny. Smutny (?) Raczej oschły w stosunku do mnie. Spojrzałam na panią Karen, w jej oczach widziałam narastającą złość.
   - Charls ! Wracaj tu natychmiast !
   -... 
   - Eh... Przepraszam za Charliego. To dla niego jest bardzo trudne.W przeciwieństwie do małej pamięta ojca. 
  - Rozumiem, nic się nie stało. - uśmiechnęłam się po raz kolejny. 
  - Zapomniałabym, to jest Brooke. - moja opiekunka wskazała na ogromny fotel na którym siedziała dziewczynka. Uśmiechałam się serdecznie w jej kierunku i podeszłam do fotela. 
  - Cześć Brooke ! Jestem Emma. 
  - Cześć. - blondynka wyglądała na bardzo wystraszoną. Zdaję mi się jednak, że była po prosty nieśmiała. Pani Karen poprosiła, aby mała oprowadziła mnie po domu, sama zaś poszła dokończyć przygotowanie posiłku. Brooke pomału  wygramoliła się z fotela i podeszła do mnie. 
   - To może najpierw do Twojego pokoju. ?
   - Dobrze. Brooke ?
   - Tak ? 
   -  Jesteś smutna ?
   - Nie. Tylko trochę głupio mi za brata. Nie powinien się tak zachować.  Nigdy nie widziała, żeby był dla kogoś tak nie miły. Zwykle uśmiecha się i jest inny. 
   - Wiem. Nie spodziewałam się u niego takiego zachowania.
   - Jesteś Bambino ? 
  Jak na 5 letnią dziewczynkę jest naprawdę bardzo mądra i spostrzegawcza. Rozmawiając z nią czuję jakbym rozmawiała z conajmiej 10 latką . 
  - Tak. Już prawie dwa lata. 
  -  Zgadłam ! Widać to po Tobie ! Szczególnie po twojej minie jak zobaczyłaś Charliego ! 
  - Hahaha, tak myślałam ! 
  - Leo pewie też chcesz poznać ?
  - Oczywiście. - prawdę mówiąc to sama nie wiem. Wolę już żyć w przekonaniu, że jest wspaniały i miły jak Charlie. Nie ma to jak zamieszkać z idolem, który traktuję Cię jak powietrze. Super. 
   - Okej... tu jest twój pokój. Naprzeciwko jest mój. Obok mojego mamy, a Charlie ma dwa drzwi dalej od twojego. Zapamiętałaś ? 
  - Na razie zapamiętałam tylko gdzie jest Twój. Jak nie będę mogła trafić do mojego, to przyjdę do Ciebie się spytać. 
  - Zapraszam. - blondynka szeroko się uśmiechnęła
  - Emma ! Brooke ! Obiad już gotowy ! 
 Dziewczynka zbiegła ze schodów, a ja starałam się ją dogonić. Z nadal bolącym brzuchem było to bardzo trudne. Musiałam się jednak postarać, bo wolałam się tam nie zgubić. Ku mojemu zdziwieniu Pani Karen wiedziała, że jestem weganką. Właściwie, jeśli zaprzyjaźniła się z moją mamą to powinna to wiedzieć, więc nie mam się co dziwić. Posiłek minął w ciszy. Karen zjadła najszybciej i zabrała się za zmywanie. Dziewczynka jadł bardzo powoli. Ma po mnie. A Charlie... nie przyszedł.  Gdy skończyłam jeść podziękowałam i poszłam do ''mojego'' pokoju, po drodze zabierając walizkę. Ledwo co ją doniosłam. Jakimś ogromnym cudem trafiłam do pomieszczenia, prawie że od razu. ( Nie mówiąc o tym, że najpierw weszłam do sypialni Pani Karen.) Pokój był urządzony kompletnie nie w moim stylu. Nie było najgorzej. Rozpakowałam się. Pokój był gigantycznych rozmiarów, co nie do końca mi się podobało. Wolę małe, przytulne pomieszczenia. Poprzesuwałam i poprzewieszałam kilka rzeczy. Pokój wyglądał minimalnie lepiej. Postanowiłam przejść się po ogrodzie. Schodziłam po schodach, kiedy ze swojego pokoju wyszedł Charlie. Spuściłam głowę i przyśpieszyłam kroku. Byłam przy drzwiach i dotknęłam klamki z zamiarem przekręcenia jej... 
  - Idziesz zwiedzać Bournemouth ? Sama możesz się zgubić. 
 Kobieta spojrzałam na Charlsa. Ja też przeniosłam wzrok na niego. Oboje widzieliśmy do czego zmierza. 
  - Nie, idę do ogrodu. Nie musi się Pani martwić.
  - Tylko nie pani ! Mów do mnie Karen.
  - Dobrze, Karen. 
 Wyszłam z domu i założyłam słuchawki. Nie wiem czemu, ale po prostu nie miałam ochoty słuchać BaM. Właściwie to wiem.Włączyłam '' Plan'' Sylwii Przybysz. Znam ją dłużej niż chłopaków. Trzy lata. Jako nie liczna trafiłam na jej kanał przed tym jak nagrała cover z Jasiem, chociaż firanką też jestem. Okrążyłam cały ogród kilka razy. Oczywiście jak zawsze przy słuchaniu muzyki rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Fajnie byłoby mieć przyjaciel, z którym można o tym porozmawiać. Na razie prawda jest tak, że nikogo tu nie znam. Spotkałam idola i nawet z nim mieszkam. Historia niczym z fanfiction. Teraz tylko poznać Leo zaprzyjaźnić się z nim, albo lepiej ! Od razu zostać jego dziewczyna ! Jak mogłam na to nie wpaść !? Ta. Bardzo realne. Tym bardziej, że na razie mam już ich dość. Nie sadzę, żeby Leondre był inny... Nigdy nie pomyślałabym, że ich spotkam. Mogłam tylko o tym marzyć. Nigdy nie pomyślałam też, że można tak bardzo się mylić co do ludzi. Odblokowałam telefon i popatrzyłam na zegarek. 19.00.  Idę do ''domu''. Dom to jest. Tyle tylko, że nie mój. Weszłam do budynku.
  -  O ! Em już jesteś ! Właśnie miałam Cię wołać na kolacje. 
  - Pewnie jest pyszna jak obiad, ale podziękuję. Nie jestem głodna. 
  - Jeśli nie jesteś głodna, nie będę Cię zmuszać. Idź się lepiej już połóż, musisz być zmęczona po podróży.
  - Dobrze. 
 Weszłam do pokoju. Tym razem przy okazji obejrzałam pokój Brooke. Czy naprawdę tak ciężko jest zapamiętać jedne drzwi ?! Wzięłam długą kąpiel i zmyłam makijaż. 
 

Po założeniu piżamy usiadłam na parapecie i założyłam słuchawki. Odruchowo włączyłam Hopeful.  Wyłączyłam BaM i weszłam na YouTube. Znalazłam tam nową piosenkę  Sysi. Od razu zakochałam się w "Zmiany". Słuchałam tej piosenki przez pół nocy. W międzyczasie sprawdziłam facebooka. Naprawdę dawno mnie tu nie było. Zerknęłam na zegarek. 03.00. Ładnie, ładnie. Idealna godzina na zieloną herbatę i rysowanie. Zeszłam do kuchni. Pomieszczenie okazało się być o wiele większe niż myślałam. Po jakiś 20 minutach wróciłam do ''mojego'' królestwa. Znalezienie samego kranu sporo mi zajęło. Nie mówiąc o łyżce, torebce herbaty, szklance, czy chociażby czajniku. Zapaliłam lampkę, która stała na biurku. Obok niej postawiłam kubek i położyłam mój pamiętnik. Mam tam różne zdjęcia, cytaty, teksty piosenek i moje rysunki. Jednym słowem wszystko. Gdyby ktoś kiedyś bez mojej zgody ( której i tak nikomu nie udzielę) wziąłby go do ręki, natychmiast straciłby ją. Mały niepozorny notesik, a piszę w nim ponad 2 lata. Szybko zapisałam kolejną stronę. Zaczęłam coś szkicować, jednak z marnym skutkiem. Po raz kolejny włączyłam Zmiany. Przeniosłam się w zupełnie inny świat. Z tego ''innego świata'' zabrał mnie budzik. Jak to 06.00 ?! Tak szybko ?! Wzięłam zimny prysznic i nałożyłam makijaż, aby ukryć moje wory pod oczami. Ubrałam ''pierwsze, lepsze'' ubrania. Okazało się, że ładnie razem wyglądają.
 


    
Do torebki spakowałam krem przeciwsłoneczny, okulary, telefon i słuchawki.  Postanowiłam iść na spacer. Zaszłam na dół. Pusto. Zjadłam jabłko i wyszłam. Zamiast iść na miasto wybrałam się do lasu. Nie wyglądał na duży. Po 15 minutach znalazłam się na polance nad strumieniem. 
 Bardzo mi się te miejsce spodobało. Szum wody i śpiew ptaków... Wszystko to strasznie przypominało mi Polskę. Położyłam się na trawie i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Zaczęłam oglądać chmury... Nie było ich dużo. Jedna wyglądała jak małą nutkę. Dawno nie śpiewałam, chociaż od dziecka uwielbiałam to robić. Kolejna rzecz, która przypomina mi o spokojnym dzieciństwie z Kate. Dwa małe drewniane domki obok siebie. Pod lasem nad błękitnym jeziorem. Podstawówka, pierwsze wzloty i upadki. Nigdy nie myślałam, że będę za tym tęsknić. Próby i ogromna scena, której teraz tak bardzo boję się. Kiedyś odliczałam dni do następnego występu. Scena byłam miejscem które kochałam. Nie ważne, czy śpiewałam czy grałam kolejną rolę. Włączyłam Little Mix - Little Me i zaczęłam głośno śpiewać. Wyobrażałam sobie, że jestem na wielkiej scenie. Przed mną stoją setki, jak nie tysiące ludzi, którzy przyszli tu, aby mnie posłuchać. Tylko mnie.  Prześpiewałam wszystkie piosenki, które miałam na telefonie. Po kilku godzinach zdałam sobie sprawę co ja wyprawiam. Wczoraj przeprowadziłam się do nowego miasta. Opiekuje się mną Karen. Okej. Przed 07.00 rano zniknęłam bez słowa i poszłam do lasu pośpiewać. Przecież nic się nie stanie ! Karen w ogóle się nie martwi ! Jak coś to zadzwoni ! Szkoda tylko, że nie ma nawet mojego numeru... Coś mi mówi, że powinnam jak najszybciej wracać. Odblokowałam telefon. 13.00... Pierwszy dzień i już przypał. Super. Jedyne co mi zostało to modlić się, żeby okazało się że Karen miała do pracy na 05.00. Nie dowie się nawet, że mnie nie było. Charlie pewnie średnio się mną interesuję, a Brooke... może nie zauważyła ? Zerwałam się z ziemi, podniosłam torebkę i pobiegłam w stronę domu. Mam nadzieje że ten las znam lepiej od Paryża. Wolałabym się nie zgubić. Nie minęło pięć minut, a byłam na miejscu. Dobrze, że nie brałam często zwolnień z WF. Wpadłam do domu zdyszana. Ciągle powtarzając w myślach '' Żeby jej nie było''. Zajrzałam do salonu. Przed telewizorem, na kanapie jakby nic się nie stało leżał mój braciszek. Po naszej ostatnie długiej rozmowie mogłam się tego spodziewać. Blondyn mnie nie zauważył. Ewentualnie udawał, że mnie nie widzi. Też możliwe.
   - Cześć Charlie. Gdzie Karen ?
   - W pracy.
  - A Brooke ?
  - Na górze. 
 Chłopak każdy wyraz wypowiadał obojętnym głosem, gapiąc się na duże, czarne urządzenie. Szczerze ? I tak jestem z niego dumna. Robi gigantyczne postępy. Wcześniej powiedział tylko trzy wyraz. A teraz ? Cztery ! Wdrapałam się mozolnie na piętro. Chciałam iść do Brooke, ale oczywiście trafiłam do ''mojego'' pokoju. Jak to jest, że potrafię się lepiej odnaleźć w lesie, niż w tym domu ? Rzuciłam torebkę na łózko i poszłam do małej. Dziewczynka siedziała na małej kanapie i rysowała coś. Był widocznie smutna.
   - Hej Brooke ! Coś się stało ? 
   - Em ?! Ja myślałam, że już nie wrócisz ! 
   - Dlaczego ? 
   - No, bo wszyscy są dla Ciebie niemili. A ja bardzo Cię lubię i zawsze chciałam mieć starszą siostrę. - no takiej wypowiedzi, to ja się nie spodziewałam ! Ktoś na tym świecie się o mnie martwi !? Mała pięcioletnia dziewczynka, ale i tak wywołała uśmiech na mojej twarzy. 
   - Uwierz mi nie takie rzeczy przeszłam. Z zresztą ty i Karen jesteście dla mnie miłe. 
  - A Charlie ?
  - Pępkiem świata nie jest. Na razie zachowuję się jak naprawdę małe dziecko, ale niedługo zrozumie. 
  - To nie chcesz uciec ?
  - Nie zamierzam. A tak zmieniając temat, to wiesz może na która godzinę twoja mama poszła do pracy ? 
   - 05.30. 
  - Uf... 
  - O co chodzi ? 
  - Nie ważne. Co robimy ? 
  - Zrobisz mi warkoczyka, bo Charlie nie umie ? 
  - Jasne. 
   Brooke podałam mi różową szczotkę. Rozczesałam jej długie blond włosy i zaplotłam w warkoczyka. Chociaż ja raczej nie spinałam włosów, miałam w tym sporą wprawę. Zawsze z Kate bawiliśmy się w fryzjerki, albo w kosmetyczki. Zawsze też kosmetykami mojej mamy, co nie koniecznie dobrze się kończyło. Szczególnie jak braliśmy droższe kosmetyki i całe zużywaliśmy. 
  - Emmaaaa pobawimy się w fryzjerki, proszęęę ?
  - Dobrze. Więc jakie upięcie sobie pani życzy ? 
  - Hm... Niech się zastanowię. Poproszę koka, z fioletowymi kokardkami.

                                                                           ***

  Bardzo się cieszę, że mogę pobawić się z małą. Na pewno lepiej spędzić z nią czas niż w samotności.  Gdy Brooke skończyła dziesiątą już z kolei fryzuję na mojej głowie (tym razem warkoczyk). Włączyła piosenki Martiny Stessel i zaczęła śpiewać skacząc po całym pokoju. Po chwili przyłączyłam się do niej. Piosenkę słyszałam pierwszy raz, więc moja wersja minimalne różniła się od oryginalnej. Sprawiło to, że dziewczynka popadła w śmiech, a ja oczywiście za nią. W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się. Jak można przerywać taki piękny koncert ?!   
  - Cześć córeczko. O Emma ! Bawicie się ?
  - Tak mamo. Już wróciłaś ? Myślałam, że kończysz za godzinę. 
  - Urwałam się wcześniej. Chciałam w ogóle wziąć kilka dni wolnego, żeby spędzić z wami trochę czasu, szczególnie z Em, ale niestety nie mogłam. 
  - Nic nie szkodzi. Świetnie sobie z Brooke radzimy.
  - Właśnie widzę. Zrobić wam coś do jedzenia ? Pewnie jesteście głodne, bo jak znam Charlsa i jego zdolności, nic nie ugotował.
  - Zgadłaś ! - krzyknęłam równo z blondynką. Właściwie to ja mogłam coś ugotować, ale nie wiem czy małej posmakowałoby wegańskie danie.
  - Dobrze, już idę i nie przeszkadzam wam. 
  - Co teraz śpiewamy ? 
  - Nie oglądam Violetty i nie znam żadnych piosenek. Ty coś wybierz.
  - Oki. Ooo to jest fajne ! No sé si hago bien, no sé si hago mal
No sé si decirlo, no sé si callar... Tu masz słowa, śpiewaj dalej !
  - Yyy..  *
Uratował mnie Charlie, który właśnie wszedł do pokoju. Ponieważ mój hiszpański jest na wysokim poziomie, lepiej żebym tego nie śpiewała. 
  - Dziewczyny obiad już jest. 
  - Okej, już idziemy ! - krzyknęła blondynka wyłączając piosenkę. Uf. Następna piosenka Violetty nie zostanie prze zemnie okaleczona. Właściwie, to nie bezpośrednie prze zemnie, ale przez mój hiszpański. Umiem tylko podstawę podstawy. Z czytaniem nie tak źle, gorzej z mówienie. Zaszłam z Brooke do kuchni. Charls je i przebywa w tym  samym pomieszczeniu, co ja ! O mój Boże, co ja takiego zrobiłam, że zasłużyłam na takie wyróżnienie ? Poczekam, może nawet ''Smacznego'' powie.
  - Smacznego ! - natychmiast oderwałam wzrok od talerza i szukałam osoby, która wypowiedziała te słowo. Charlie podniósł głowę w tym samym momencie co ja, więc odpada. Karen donosiła surówkę, którą z Brooke zdążyliśmy już zjeść. Więc Brooke...
  - Dziękuje i nawzajem - uśmiechnęłam się serdecznie do dziewczynki. Jejku jaka ona jest do mnie podobna. Do brata z resztą też. Dokończyłam tofu i podałam Karen talerz.
  - Dziękuję, pyszne było. Pomóc Ci ?
  - Również dziękuję, Za zmywaniem poradzę sobie. Idź z Brooke na górę przyszykować się, jak Charlie wygrzebie się idziemy oprowadzić cię.
  - Dobrze. - podeszłam z powrotem do stołu - Brooke, pospiesz się.
  - Już kończę. - pięciolatka podałam mi talerz, który zaniosłam do Karen. Wzięłam dziewczynkę za rękę i poszliśmy na górę.
  - Przebierasz się czy tak idziesz ?
  - Pójdę przebrać się.
  - Dobrze. Pomóc Ci w czymś ?
  - Nie poradzę sobie sama. A ty się nie przebierasz ?
  - Nie, tylko włosy uczeszę.
  - To idę.
  - Okej. 
 Weszłam do mojego pokoju, zamykając drzwi. Pierwszy raz trafiłam tu od razu ! Yea ! Wiedziałam że mi się uda. Może dla tego, że Brooke odprowadziła mnie pod same drzwi (?).  Rozpuściłam warkocza, którego wcześniej zrobiła mi dziewczynka. Wzięłam szczotkę i przeczesałam włosy. Popsikałam się ulubioną perfumą i ostatni raz spojrzałam w lustro. Chuda, blada i nie wyspana. Z takim wyglądem szybko znajdziesz znajomych. Mam to jak w banku. Zabrałam torebkę z łóżka i poszłam na dół, gdzie czekała Karen z Charliem.
  - Brooke jeszcze nie ma ?
  - Nie, mówiła że idzie się przebrać.
  - Charlie, idź po nią. - chłopak spojrzał spod telefonu na matkę. Wyraźnie było widać, że nie wie nawet o co chodzi.
  - Chociaż, jak się przebiera, to lepiej będzie jeśli ja tam pójdę. - moja opiekunka zniknęła za drzwiami frontowymi. Spojrzałam na blondyna, który w ułamku sekundy przeniósł wzrok na telefon. Postanowiłam pójść w jego ślady, i tak sobie raczej nie porozmawiamy. Po chwili Karen wróciła z Brooke. Charlie ponownie oderwał się od telefonu.
  - Co tak długo ?
  - Nie mogłam znaleźć bluzki.
  - Aha.
Dziewczynka podeszła do mnie i złapała nie za rękę. Uśmiechnęłam się do niej i popatrzyła na Karen, która właśnie skończyła zamykać drzwi. 
  - Dobrze idziemy !
  - Gdzie najpierw ?
  - Centrum miasta, kochanie. - kobieta z gniewem spojrzałam w kierunku chłopaka - Charls ! Schowaj ten telefon !
  - Po co ?
  - Nie zadawaj głupich pytań !
  - Yhg. - blondyn nie chętnie schował telefon do kieszonki. Uśmiechnęłam się z Brooke.
  - Uzależniony. - powiedziałam łagodnym głosem, uśmiechając się szeroka, żeby jeszcze bardziej podkreślić, że żartuję.
  - Nawet jeśli, nie twoja sprawa.
  - Charls do jasnej cholery ! Zachowujesz się jak kilku letnie dziecko ! Masz ją natychmiast przeprosić ! Rozumiesz ?!
  - Tak rozumiem, ale nie mam zamiaru tego robić. Myślisz, że jestem naiwny jak Brooke ? Jeśli tak, to mylisz się. Jej wystarczy wcisnąć jakąś tanią bajeczkę typu '' Przecież jej mama nie wiedziała, że jest żonaty ! Skąd mogła wiedzieć ? '' Przecież jest tak głupia, że nie zauważyła nawet obrączki. Nie mam zamiaru spędzać z nią czasu. ''No, ale to przecież twoja siostra !'' Nie, to jest moja siostra i nigdy nie będzie. Idźcie dalej bawić się w wspaniałą rodzinkę ! Ja nie zamierzam w tym uczestniczyć. 
  - Przegiąłeś. - to jedne słowo które wypowiedziała Karen. Momentalnie oczy mi się zaszkliły. Jak on mógł ?! Jak ?! Nie będziesz płakać. Nie teraz. Musisz mu pokazać, że masz go w dupie. Chociaż tak nie jest.
  - Jak już to była, a tak poza tym to mam coś dla ciebie. - otworzyłam torebkę i zaczęłam ja przeszukiwać. Przecież ją brałam ! Musi gdzieś tu być. Nadal grzebiąc w torbie spojrzałam na Charliego. Był wyraźnie zdziwiony. Nie dam się. Nie tym razem.  Jest ! Wkońcu ! 
  - Proszę, możesz ja wziąć. Mi już się nie przyda. - gdy to powiedziałam podałam mu białą wstążkę z napisem Bambino.  Jego mina mówiłam więcej, niż tysiąc słów...  
  - Idziemy ? - zwróciłam się do zapłakanej dziewczynki i Karen.
  - Tak - rzuciła ze złością kobieta. Odwróciliśmy się do blondyna tyłem i odeszliśmy w kierunku ogromnej fontanny. 
  - Jesteś Bambino ?!  
  - Byłam. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* Dlaczego to jest małe ?! Wrr ;-;

 Hello it's me !

 Piszę, bo chcę sprawdzić, czy ktoś jeszcze o tym blogu pamięta. Nie, no dobra żartuję xD Chociaż naprawdę nie zdziwię się jeśli tak będzie. Wiem, że słabe usprawiedliwienie, ale klawiatura mnie nie kocha ;-; Jak nacisnę ''z'' to pisze ''y'' i na odwrót xD Spacja jest na przecinku, a kasuję enterem :') Uprzedzając pytania, odpowiedzi pisałam na telefonie, który z resztą też mnie nie lubi ;-; Dlaczego ? Postawiłam napisać rozdział na telefonie, ale blogger wolał mi go skasować. ( Tak, zapisałam xD ) Co do rozdziału, to jakiś smutny wyszedł -,- Od razu obiecuję, że wesoło jeszcze będzie, bo calutkie fanfiction mam z góry zaplanowane ;) Niestety rozdziałów na zapas nie pisałam :( Teraz żałuję xD No, tak jeszcze jedna sprawa. To jest ff BaM. Nie o samym Charliem. Leo też będzie, spokojnie :') Kiedy ? Nie powiem xD Zła ja :D Hyhy xD